Sokół Kleczew - Bałtyk Gdynia 2:0 [relacja]

Bałtyk Gdynia przegrał w Kleczewie z Sokołem 0:2 (0:1). Wciąż bez przełamania. Poziom meczu odpowiedni do ligi. Spotkanie było bardzo przeciętne, mało sytuacji bramkowych. Tym razem to Sokół wykorzystał nasze błędy. Przy 1-0 mamy wrażenie, że sędzia mocno się pomylił nie dyktując dla nas karnego. Brakowało nam atutów w ataku. Straciliśmy bramki w 8 i 48 minucie, czyli zaraz po wyjściu z szatni... Do tego bez sensu czerwona kartka dla Maksyma Demianchuka i ostatnie 17 minut graliśmy w osłabieniu... Inaczej wyobrażaliśmy sobie to spotkanie.

1:0 - 8' Jakub Dębowski (k.)
2:0 - 48' Jakub Smektała

Bałtyk: Szady - Korpalski, Kostuch, Garbacik, Czerwiński, Duszkiewicz (46' Biskup), Demianchuk [ż,ż/czk 73'], Kołodziejski (46' Duda), Bartlewski [ż] (67' Zieliński), Kręcki [ż], Marczak

Sokół: Świtalski, Śmiałek, Pingot [ż], Groszkowski (79' Paczyński), Dębowski [ż[, Smektała, M.Koziorowski, T.Koziorowski [ż], Grzelak (89' Kacprzak), Kozajda, Wolinowsk

Pierwszą sytuację bramkową miał Bałtyk. Na skrzydle przedarł się Przemysław Czerwiński, na bramkę uderzył Sebastian Bartlewski, ale refleksem na linii bramkowej popisał się Hubert Świtalski. O obiecującym początku szybko mogliśmy zapomnieć, ponieważ po własnych błędach Sokół otrzymał rzut karny, którego pewnie wykonał Jakub Dębowski. Ósma minuta, kolejny raz w sezonie to goście wychodzą na prowadzenie i kolejny raz szybko tracimy gola.

W 22 minucie druga dobra interwencja Świtalskiego, który nogą obronił strzał Piotra Kręckiego. Dobitka Łukasza Duszkiewicza i w naszej ocenie zawodnik gospodarzy zatrzymał piłkę ręką. Sędzia zamiast na rzut karny, wskazał na rzut rożny i przy okazji za protesty ukarał Maksyma Demianchuka żółtą kartką. Sytuacja do obejrzenia na naszej stronie w skrócie i w bramkach z meczu. Później w pierwszej połowie nic się nie działo.

W przerwie meczu podwójna zmiana, by odwrócić losy meczu. Szybko jednak podcięto nam skrzydła. Sokół wykorzystał nasz drugi prezent i było 0:2… Nie załamaliśmy rąk, tylko próbowaliśmy odrabiać straty. Chęci jedno, umiejętności drugie. Biliśmy głową w mur. Sokół dobrze bronił, a my mieliśmy kłopoty z kreatywnością w akcjach ofensywnych. W 72 minucie dogodną sytuację miał Przemysław Czerwiński, ale ponownie na wysokości zadania stanął Świtalski. Po rzucie rożnym Sokół ruszył z kontrą, którą przerwał Maksym Demianchuk. Nie była to na tyle groźna sytuacja, by faulować przeciwnika, można było spokojnie zwolnić całą akcję. Zatem od 73 minuty graliśmy w dziesiątkę…

Kiepsko szło nam grając jedenastu na jedenastu, więc grając w osłabieniu grało się dużo ciężej. W ostatnich fragmentach meczu niewiele działo się na boisku. Bałtyk próbował, Sokół bronił i liczył na kontry, ale dobrych strzałów już nie oglądaliśmy.

Można być bardzo złym po tym spotkaniu, bo Sokół sam nie wypracował sobie tego zwycięstwa. To Bałtyk podarował rywalowi dwie bramki. W pierwszej połowie mieliśmy trzy groźne strzały, Sokół w zasadzie nie miał pół sytuacji, a prowadził 1:0. Po zmianie stron szybki prezent i zrobiło się 0:2. Nie byliśmy w stanie strzelić kontaktowego gola. Brakowało nam jakości. Patrząc na pracę bramkarzy, to więcej pracy miał golkiper Sokoła. Adrian Szady praktycznie bezrobotny – poza bramkami, Sokół nie zagrażał naszej bramce. Powtarzamy się, ale piłka nożna to gra błędów i dziś ich mniej popełnili kleczewianie. Nie idzie nam w Kleczewie, trzeci raz wracamy bez choćby punktu.


wsparcie baner

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search