Bałtyk Gdynia - Jarota Jarocin 4:0 [relacja]

Bałtyk Gdynia wygrał z Jarotą Jarocin 4:0 (0:0)! Do siatki trafiali Adam Duda (47' 75), Michał Marczak (63') i Przemysław Szur (80'). 

Bałtyk zagrał dobre spotkanie. Lepiej operował piłką. W drugiej połowie biało-niebiescy dołożyli skuteczność i w rezultacie czterokrotnie cieszyliśmy się z bramek. Tak grający Bałtyk nam się podoba i jest to dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami. Obiecujący występ zanotował Filip Sobiecki. 

Bałtyk: Szady - Korpalski, Kostuch, Szur, Garbacik [ż], Bartlewski (67' Biskup), Duszkiewicz, Góra [ż] (67' Demianchuk), Czerwiński (46' Duda [ż]), Marczak (75' Kołodziejski), Sobiecki

Jarota: Kmiecik - Barabasz [ż], Czapliński, Czabański (82' Sołtysiak), Skowron [ż], Molewski, Skokowski, Łopatka [ż], Piekarski (61' Dunaj), Komendziński (79' Tomaszewski), Nowak

Pierwsze zagrożenie w meczu było ze strony gości. Po dośrodkowaniu w pole karne refleksem wykazał się Adrian Szady, dla którego to był pierwszy ligowy mecz w barwach Bałtyku. Gra naszej drużyny rozkręcała się z minuty na minutę. Najlepszy okres w pierwszej połowie mieliśmy między minutami 21-34. Akcje nam się zazębiały. Graliśmy kombinacyjnie i potrafiliśmy zakończyć akcję strzałem. Najbliżej celu byli Sebastian Bartlewski i Mateusz Góra.

W przerwie Przemysława Czerwińskiego zmienił Adam Duda i po upływie minuty z sekundami mieliśmy pierwszego gola. Asystował Michał Marczak. Wtedy to inicjatywę przejęli przyjezdni. Daliśmy się nieco zepchnąć i po naszym błędzie niewiele zabrakło, aby był remis. Od straty gola uchronił nas Łukasz Duszkiewicz, który wybił piłkę, która zmierzała do bramki. Na zachcianki Jaroty dążącej do remisu odpowiedzieliśmy w najlepszy możliwy sposób. Znakomite podanie Sebastiana Bartlewskiego i spokój w polu karnym Michała Marczaka. Radowaliśmy się z podwyższenia prowadzenia.

Jarota nie podłamała się i chciała gonić wynik. W rezultacie trafili w poprzeczkę. Najwidoczniej to podrażniło gdynian, którzy zdobyli trzecią, a po pięciu minutach czwartą bramkę. Michał Biskup asystował przy drugim golu Adama Dudy, zaś Przemysławowi Szurowi piłkę wyłożył Mateusz Kołodziejski. Jak widać, trafione to były zmiany trenera Sebastiana Letniowskiego. Wprowadzeni zawodnicy z dwoma bramkami i dwoma asystami.

W końcówce mocno życzyliśmy bramki Filipowi Sobieckiemu. Jego koledzy mocno się starali, by to on strzelił piątego gola. Miał nawet ku temu dwie okazje, ale na debiutanckiego gola jeszcze chwilę musi poczekać. Warto się zatrzymać przy tym zawodniku. Mieliśmy spore obawy po stracie Jakuba Letniowskiego, a tu się prawdopodobnie okaże, że mamy w swoich szeregach niezłą perełkę. Filip zagrał, jakby miał 25 lat i kilka sezonów w III lidze. Przypomnijmy, że zawodnik ten w czerwcu skończył 16 lat i to był jego drugi występ w Bałtyku. Zagrał bez kompleksów. Był pewny siebie, momentami perfidny wobec rywali. Kółeczka, piętki, dobre podania, szybkość, technika… Przyjemnie się patrzy na grę Sobieckiego. Ważne też było wsparcie starszych kolegów. Posłodziliśmy młodemu zawodnikowi i teraz sztab szkoleniowy może przyłożyć mu trochę lodu do głowy. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że żadna sodówka mu nie grozi.

W ostatniej akcji meczu Adam Duda strzelił gola głową, jednak jego radość przerwali sędziowie, którzy dopatrzyli się faulu Przemysława Kostucha.

Zwycięstwo – to rzecz najważniejsza. Do tego Bałtyk dołożył to, na co ostatnio czekaliśmy, czyli grę kombinacyjną. W poprzednim sezonie gra po ziemi była na porządku dziennym, a w tej kampanii trochę marudziliśmy na styl gry. Dziś forma biało-niebieskich mogła się podobać. Należy podtrzymać dyspozycję, zaprezentować się równie dobrze z Bałtykiem Koszalin i wówczas będzie można nieco spokojniej wyczekiwać bardzo trudnych spotkań, które jeszcze czekają nas tej jesieni.

P.S. Czy naprawdę spośród około trzystu dzieci trenujących w Akademii Bałtyku nie da rady oddelegować czterech czy ośmiu zawodników do podawania piłek?

 

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search