Po piątkowym sparingu przeprowadziliśmy rozmowę z trenerem Czesławem Michniewiczem. Urodził się 12 lutego 1970r. w Brzozówce (obecnie teren Białorusi), młodość spędził w Biskupcu Pomorskim. W wieku 15 lat przyjechał do Gdyni i zdecydował się na Bałtyk, gdzie spędził 8 lat.
W pierwszej drużynie z racji silnej konkurencji rozegrał tylko 12 spotkań. Następnie zawodnik Polonii Gdańsk. Mało kto wie, ale nim w 1996 roku przeniósł się do Amiki Wronki, poprowadził 4 treningi młodzieżowej drużyny Bałtyku ’86. Występował w meczach o Superpuchar Polski, Puchar Polski, Puchar Ligi Polskiej. W roli trenera zdobył z Lechem Puchar i Superpuchar Polski. Życiowym sukcesem jednak było zdobycie Mistrzostwa Polski z Zagłębiem Lubin. O piłce, swoich związkach z Bałtykiem i sympatii do biało-niebieskich opowiada nam aktualny trener Widzewa Łódź.
-Jak to się stało, że trafił Pan z Biskupca akurat do Bałtyku Gdynia?
Czesław Michniewicz: W '85 roku miałem 15 lat wybierałem szkołę i zdecydowałem się na okrętową w Gdyni. Nie wiedziałem jeszcze czy trafię do Bałtyku czy do Arki, ale w tamtym czasie Bałtyk miał reprezentację juniorów w lidze międzywojewódzkiej czyli makroregionie i dlatego trafiłem do Bałtyku gdzie byłem 8 lat.
-Spędził Pan w Gdyni 8 lat ale występów w pierwszej drużynie było niewiele. Czy Stencla, Kropiwnickiego, Zagórskiego, Opuszewicza ciężko było wygryźć ze składu?
Czesław Michniewicz: Tak, miałem pecha w swojej karierze bo zawsze trafiałem na świetnych bramkarzy. Tych których tutaj wymieniłeś, później jak trafiłem do Amiki to Stróżyński miał swoje sezony życia. Jakoś nie za dużo pograłem ale dzięki temu poznałem szatnie, atmosferę każdego klubu, od wszystkich trenerów można się było czegoś ciekawego nauczyć. W Bałtyku też takich miałem, miedzy innymi Andrzej Szwarc mój, pierwszy trener w Bałtyku, Henryk Filipiak czy Marian Geszke.
-Karierę zawodniczą skończył Pan w sile wieku, szczególnie jak na bramkarza młodo. Czy uznał Pan, że nic więcej w piłce już nie osiągnie czy już mocniej ciągnęła trenerka?
Czesław Michniewicz: Przychodząc do Wronek miałem 26 lat, miałem skończone studia, byłem trenerem II klasy. Trzy lata później Stefan Majewski z Pawłem Janasem zaproponowali mi pracę z rezerwami. Mówili mi, że do reprezentacji już raczej nie trafię jako bramkarz ale jako trener mogę tę reprezentacje kiedyś poprowadzić. Prowadziłem rezerwy Amiki przez 3 lata a w ostatnim roku wygraliśmy III ligę. Grali u mnie tacy zawodnicy jak Wojtkowiak, Dudka, Burkhardt i jeszcze paru innych chłopaków jak chociażby ten, który poszedł teraz z Lechii do Lecha czyli Wołąkiewicz.
-W mediach i nie tylko przyjął się przydomek Polski Mourinho. Czy faktycznie się trener na nim wzoruje czy może są inni trenerzy, których stara się Pan naśladować?
Czesław Michniewicz: Tak, jestem bardzo podobny do Mourinho i do Beniteza jeśli chodzi o cele jakie stawia sobie każdy z nich. Chcę wygrywać. Każdy ma swoje cele, swoją filozofię, każdy inaczej do tego celu dochodzi ale tu jestem podobny do nich. Wręcz identyczny :)
-Był trener na stażach w zagranicznych klubach (Tottenham, Hannover, Bayer, Schalke) Jak wygląda taki staż? Czy tylko obserwacja treningów czy też może wymiana myśli szkoleniowych z pierwszymi trenerami?
Czesław Michniewicz: Byłem na różnych stażach. Są trenerzy otwarci którzy chętnie się dzielą swoją wiedzą jak chociażby Martin Jol w Tottenhamie czy inni trenerzy np. w Bundeslidze. Są też tacy, którzy chowają swój warsztat bojąc się zdradzić swoje tajemnice. Generalnie jednak są to ludzie otwarci i można się dużo ciekawych rzeczy dowiedzieć. Nie jadę jednak na staż po to aby uzyskać receptę na sukces tylko by zobaczyć w jakim kierunku płynie ten statek jak to my okrętowcy możemy powiedzieć: do jakiego portu zmierza, czyli w jakim kierunku ta piłka podąża.
-Co myśli Pan o Młodej Ekstraklasie? Czy formuła się sprawdza?
Czesław Michniewicz: Uważam że nie. Brakuje tam prawdziwej rywalizacji. Nikt nie spada, nikt nie awansuje, nikt się tą Młodą Ekstraklasą nie interesuje. Różne są podejścia do tego. W jednych zespołach gra sama młodzież w innych sami starzy zawodnicy i w sumie moim zdaniem to się nie sprawdza.
-Po przerwie wrócił Pan na stanowisko trenera w ekstraklasie. Czy rozważał Pan miedzy czasie propozycje z niższych lig? Bo nie wątpimy ze takie były. Jedna podobno tu nawet bardzo blisko.
Czesław Michniewicz: Miałem różne propozycje. Z niższych i z wyższych lig. Czekałem na zespół, z którym będę mógł w przyszłości od razu walczyć o jakieś wyższe cele. Odmówiłem kilku pierwszoligowym i ekstraklasowym zespołom. Jedna była konkretna z klubu tutaj z Trójmiasta, nazwę zachowam dla siebie :)
-Jest Pan regularnie uczestnikiem meczów noworocznych. Czy utrzymuje Pan przyjacielskie kontakty z oldbojami Bałtyku poza tym dniem i meczem?
Czesław Michniewicz: Tak, spotykamy się w poniedziałki i czwartki od wielu, wielu lat. Jak tylko mam czas to zawsze tam jestem. Przez cały rok nie ma podziału na Bałtyk i Arka. Ten podział jest widoczny pierwszego stycznia gdzie jeszcze szampan faluje tam w głowie .
-Mieszka Pan w Gdyni, widujemy Pana na meczach Bałtyku. Czy obserwuje Pan co się dzieje w dawnym klubie? Zna Pan zawodników, trenerów?
Czesław Michniewicz: Tak. Gdy mam taka możliwość zawsze staram się być na meczu Bałtyku. Trenerem się bywa w różnych zespołach a Bałtykowcem się jest. Ktoś kto pochodzi z Bałtyku to tego nie zapomina.
-Widzi Pan w Gdyni potencjał na dwa ekstraklasowe zespoły?
Czesław Michniewicz: Widzę nie tylko z powodu infrastruktury ale widzę też potencjał jeśli chodzi o kibiców. Byłem na meczu z Olimpią Grudziądz i aż byłem zdziwiony gdy zobaczyłem całą krytą trybunę kibiców Bałtyku. Znakomicie grał Adamus. Dośrodkowywał do wysokiego napastnika Kudyby. Lubię chodzić na Bałtyk bo tam jest świetna atmosfera. Większość kibiców, których spotykałem jak przyjeżdżałem na Bałtyk, gdy miałem 15 lat, chodzi do dziś. Może tylko trochę siwych włosów przybyło, ale oni wciąż są. To jest takie miłe. Zawsze fajnych ludzi można tu spotkać.
-I ostatnie, nasze ulubione pytanie. Jaki będzie wynik jesiennych derbów Gdyni? :)
Czesław Michniewicz: Awans tak? Życzę powodzenia Bałtykowi. Jak przychodziłem do Gdyni w '85 roku to była Lechia w ekstraklasie, Bałtyk w ekstraklasie, mnóstwo kibiców… .Myślę, że jak finansowo Amica się zaangażuje to jest szansa. Łódź nie ma stadionów a może mieć dwa kluby w ekstraklasie. My mamy piękny stadion i tez możemy mieć dwa kluby w na tym poziomie. Osiem baniek z Canal+, Amica dwie dołoży i … - zakończył żartobliwie trener Michniewicz.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia.