Alfabet KMWTW

Przed nami druga odsłona alfabetu. W dzisiejszym wydaniu od A do Z opowiada nam kibic Bałtyku. Cóż więcej pisać... KMWTW. Zapraszamy do lektury.

A – Adam Adamus. Pan Adam trenował mnie w juniorach Bałtyku i w przeciwieństwie do kilku innych „trenerów”, nie rzucał nam piłki mówiąc „macie-grajcie!”. Trener Adamus wpajał nam sztukę piłkarską, wolę walki i przede wszystkim miłość do Bałtyku, która jak widać w nim nie wygasła, gdyż wciąż widujemy trenera na meczach Bałtyku.

B – Bełchatów GKS. Zgoda, którą kilku wesołych urwisów zrobiło jeszcze w latach 90-tych, a której większość po prostu nie brała na serio. Gdy załoga z Obłuża wybrała się kontrolnie do Bełchatowa na mecz GKS z Legią, nie mieli nawet z kim piwa wypić, a niepełnoletnie towarzystwo się ich bało myśląc, że są z Legii. Minęło ponad 10 lat i Obłuże ma dzieci i już nie hula po Polsce, a GKS Bełchatów uzyskał pełnoletniość i teraz dobrze sobie radzi w kibicowskiej Polsce.

C – Cartusia Kartuzy. Mała ale ambitna grupa ludzi, którzy postanowili nie płynąć jak kupa z prądem i stanęli po stronie Bałtyku Gdynia. Za to szacunek i sympatia po wsze czasy. Klub zawsze związany z Bałtykiem, a to przez piłkarzy, a to trenerów lub działaczy.

D – Druga liga. Zacząłem w drugiej lidze jeździć na Bałtyk i były to piękne czasy. Pierwszy mecz to derby na Ejsmonda, gdy po pochodzie miastem z rozłożoną sektorówką w ogromnej liczbie zajeliśmy trybunę gości. Niektórzy mówią nawet o tysiącu Biało-Niebieskich.

E – Elana Toruń. Uważana za jedną z najlepszych zgód Bałtyku, rzeczywiście taka była. Choć krótka, to intensywna i oparta na wspólnym działaniu. Szacunku do Elany nie pozbawiły mnie nawet kłótnie o kiełbasę toruńską.

F – Filip Żemojtel. Jednym słowem prawdziwy „Kadłub”. Chciałbym, aby kiedyś został pierwszym trenerem Bałtyku, zasługuje na to jak nikt inny. Niech się uczy i zdobywa doświadcznie.

G – Grupa ludzi. Bałtyk to dla mnie grupa ludzi, z którymi zaprzyjaźniłem się jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku. Grupa ludzi, która teraz już rozsiana po całym świecie, to jednak przeżyła razem setki przygód i przebyła tysiące kilometrów, dzieląc się wszystkim, krojąc niekiedy jedną parówkę na cztery części! Ci ludzie, to dla mnie Bałtyk.

H – Hooligans kultura. Zawsze mnie ten ruch fascynował - przyjaźnie, braterstwo, honor, zasady - fascynacja totalna padła po Grabiszyńskiej i Osowie i za każdym razem, gdy w Krakowie ktoś ginie. Nie o to w tym chodzi.

I – Iława plac zabaw. Miejsce postojowe ekipy jeżdżącej do Torunia, miejsce bólu brzucha ze śmiechu. Prawdziwe sanktuarium braterskiej zabawy „Kadłubów”.

J – Jelenia Góra turniej kibiców. Turniej kibiców miał się odbyć w porze wczesno wiosennych mrozów. Dostaliśmy zaproszenie i jeden as przekonywał nas, że będziemy grali na hali w zacnym towarzystwie. Wybraliśmy się w daleką podróż w góry, a w torbach mieliśmy buty halówki i krótkie portki. Na dworze mróz i co się okazało? … że ów wesołek nie powiedział nam wszystkiego, nie oszukał nas co prawda lecz nie dopowiedział prawdy – graliśmy na „hali” ale takiej górskiej hehe, na której mieścił się stadion. Gdyby nie kibice z Łodzi, Wrocławia, Legnicy i Lublina byśmy zamarzli, ale to całkiem rozgrzani lataliśmy po boisku. Szczecin nie czuł klimatu i siedział w autokarze z włączonym silnikiem.

K - Kołobrzeg dołek. Najzabawniejszy pobyt na dołku jaki przeżyłem. Doborowe towarzystwo, zabawy, quizy, kalambury, wciskanie dzwonka, żeby klawisz latał i wyłączał korki. Może tylko kop na twarz z policyjnego buta był zbędny ale … gdzie drwa rąbią tam … psy kopią po twarzach.

L – Lębork Pogoń. Klub, któremu nadal kibicuję, przyjaciele, których nadal cenię i nie zmieni tego nic. Przeżyliśmy razem tyle lat, tyle przygód, że nasze życia przeniknęły się nawzajem. Przyjaźnie kibicowskie przerodziły się w te życiowe. Nieraz pomagaliśmy sobie w życiu prywatnym, mieszkaliśmy razem, wyciągaliśmy z tarapatów finansowych, leczyliśmy złamane serca, cieszyliśmy z wzajemnych sukcesów prywatnych. Kibice Pogoni i Bałtyku przez 14 lat obecni byli w swoich wzajemnych życiach, we wszystkich ich aspektach, na weselach i niestety pogrzebach. Kocham Pogoń Lębork tak mocno jak Bałtyk Gdynia i zmiana pokoleń nie zniszczy tego uczucia. Jestem kibicem Bałtyku i Pogoni.

Ł – Ładne panie. Na wyjazdach zawsze królowaliśmy w podrywie ładnych pań i bez wątpienia ten element kibicowskich wypraw był równie istotny jak samo spotkanie piłkarskie i na nim obecność. Pamiętamy takie antygwiazdy jak „Liszaja” i „Shazza”, ale to były nieliczne wyjątki, bo zwykle naprawdę trafiały się perełki, niekiedy podróżujące z nami po Polsce umijając nam czas – co z kolei czasami przeradzało się w regularne wizyty w Gdyni lub miastach pochodzenia owych niewiast.

M – Maja ośrodek. Ośrodek wczasowy w Lębroku zaraz za stadionem Pogoni, gdzie nie jeden Kadłub poznawał tajniki Kamasutry w wykonaniu niewiast z okolicznych miejscowości.

N – Nadkomisarz inowrocławskiej komendy. Był taki jegomość, który się na nas po prostu uwziął i ilekroć odwiedzaliśmy Inowrocław zawsze wymyślał nam jakieś kary i mandaty, nigdy z naszej winy. Kiedyś ów mądrala zabronił nam przeklinać pod groźbą aresztowania, gdy jeden z kolegów odpowiedział mu poleceniem przyjęcia prącia pod prostatę, został powalony na glebę i zakuty Potem zaczęła się bardzo przyjemna zabawa, bo my nie uważaliśmy tego zakazu za prawomocny. Zakończyło się jak zawsze z nadkomisarzem i jego świtą, czyli stówką za cokolwiek.

O – Oskar lokal. „Oskar” to lokal na Obłużu, który razem z „Fonografem” był miejscem naszego przesiadywania, nie raz o te twierdze prowadziliśmy bój.

P – Plesiu z Olsztyna. Nieśmiertelny kibic Stomilu i … Bałtyku. Wszyscy, którzy go znają, wiedzą o co chodzi. Ostatnio widziałem się z nim na Elanie na Olimpijskiej, był już po swoich PIĘCIU piwach, hehe.

R – Ruch Chorzów. Ostatni wyjazd na Bałtyk w dawnej drugiej lidze, wyjazd w zacnym gronie, pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji i wesołych przygód. To tam Tychy szukały szalika w nogawkach krótkich spodenek i tam właśnie GKS Katowice bardzo miło nas gościł.

S – Stoczniowy Klub Sportowy. Batalię z kolegami o ten skrót wygrałem, choć niewielu mnie poparło. Stowarzyszenie widniało na stronie długo, ale dla nas fanatyków to zawsze był i będzie Stoczniowy KS!

T – Tito z Kołobrzegu. Jeszcze zgody nie było, a Tito już nas bronił i walczył o nas. Mam do tego wesołka szacunek za fanatyzm i zrozumienie zasad. Gorąca w jego żyłach krew nie zawsze jednak prowadzi go przez życie rozsądnie. Napewno jedna z tych postaci, które zapamiętam na zawsze.

U – Ultras kultura. Traktowana przez nas zawsze po macoszemu i okazało się to błędem. Ultras ściąga na trybunę młyna młodych kibiców - potencjalnych fanatyków. Nasz ogromny błąd, że tego nie rozumieliśmy.

W – Wycofanie się. Przychodzi w życiu taka chwila kiedy zmieniają się w życiu priorytety. Zawsze mają na to wpływ jakieś wydarzenia, tak zwane istotne. Każdego z nas zmienia założenie rodziny, a to plus wieczne kłótnie i brak zgody między kibicami Bałtyku, upadek atmosfery, którą ja uwielbiałem oraz zmiana podejścia do kibicowania na Bałtyku spowodowało, że wycofałem się z życia kibicowskiego i sam poświęciłem się uprawianiu sportu.

Z – Zadyma Zin. Bez wątpienia Zin legenda człowieka Legendy o legendarnych wydarzeniach. Naprawdę świetnie czytało się ten rubaszny humor. Niezapomniane czasy.​​

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search