Alfabet Maćka

Naszym nowym projektem, który będziemy starać się kontynuować w każdą środę jest alfabet. Będziemy starać się przepytywać zawodników, kibiców czy ludzi związanych z Bałtykiem. Na początek pióra musiał podjąć się autor pomysłu, by zmierzyć się z tym, jak się okazuje niełatwym zadaniem. By skompletować cały alfabet trzeba było się trochę nagłówkować i potem poświęcić chwilę czasu, by opisać każdą literę. Aby projekt przetrwał dłuższy czas, liczymy na pomoc kolejnych osób, do których będziemy zwracać się z prośbą napisania swojego alfabetu, a co za tym idzie bliższego poznania swojej osoby.

A – Artur Rosiński. „Wedle mnie” najlepszy piłkarz Bałtyku w latach 2001-2010. Przytoczę tekst o „Rosji” z artykułu, który pisaliśmy przy okazji plebiscytu na piłkarza dekady. Superstrzelec Bałtyku Gdynia. Niezwykły zawodnik wychowany w naszym klubie. Niestety kolejny, który na skutek różnych czynników nie rozwinął skrzydeł na miarę swojego talentu. W 184 meczach ligowych strzelił 91 bramek. Znakomity bilans. Strzelał na zawołanie radując sympatyków SKS-u. W dodatku boiskowy walczak, był pierwszym zawodnikiem w odbiorze piłki, nieustępliwy, nie raz karany był czerwoną kartką. Niestety w okresie przemian w Bałtyku postawił na zawodowe wojsko. Co raz rzadsze treningi zatrzymały rozwój kariery tego znakomitego napastnika. Odszedł jeszcze do Orkana, ale tam już niestety równia pochyła. A szkoda, bo taki zawodnik nie trafia się często.

B – baraże. A dokładnie baraże z Wierzycą Pelplin. Rok 2004. Do 75 minuty czekaliśmy na bramkę Bałtyku w Pelplinie. Niesamowite nerwy, bo przecież było widmo spadku do V ligi, a wówczas nie wiadomo co by było dziś z Bałtykiem. W rewanżu w Gdyni już w 4 min. rzut karny i można było odetchnąć. Wierzyca rok później awansowała do IV ligi. W drugim sezonie awans do III ligi i spadek do V ligi. Od 3 lat grają w IV lidze. Widzę tu pewną analogię do Bałtyku, jednak mam nadzieję, że nie będzie ona miała tak przykrych skutków. Próby awansu do II ligi zakończyły się sukcesem. Gramy już na tym poziomie trzeci rok i obyśmy zaczęli zdobywać punkty bo jak spadniemy to… TFU!

C – Carlos Roberto. Idol, kozak, świetny zawodnik, bomba w lewej nodze, podobnie jak ja ;). Zawsze uśmiechnięty, niczym nasz Radek Styn. Szybki, zwinny, dobry technicznie, włączający się w akcje ofensywne, waleczny, nieustępliwy. Przyjemnie się oglądało jego grę. 11 lat w Realu. Liczne sukcesy z klubem i reprezentacją. W 2004 r,. jak powstawało nowe forum to sobie wpisałem w nicku R. Carlos. Kto by pomyślał że po latach ktoś będzie na mnie wołać Roberto albo Carlos, zawsze jak to słyszę to się uśmiecham, bo to zabawne. Obecnie pyka w Anży Machaczkała.

D – działka. Moje hobby, może to dziwnie zabrzmi ale jarają mnie rośliny… kwiaty, iglaki, zgrabny trawnik, dłubanie w ziemi. Po robocie nie ma nic lepszego jak karkówka z grilla popita mineralną ;).

E – ekstraklasa. Starsi kibice pamiętają te czasy, jak Bałtyk pykał przez 7 lat w I lidze. Dziś to się nazywa ekstraklasa, bo tak marketingowo lepiej brzmi. Czy uświadczymy meczów na tym poziomie? Każdy by chciał. Póki co, jest to sferą marzeń, ale marzenia są po to by się spełniały.

F – Franciszek Smuda. Jak mówi klasyk: nie można go zwolnić, trzeba go wy…walić dyscyplinarnie. Chłop dostał kredyt zaufania gdy go wybierali, a prawda jest taka, że dorwał się wsiun do koryta, ma zarąbistą pewną pensję. Kredyt zaufania wyczerpał mu się bardzo szybko. To, że chłopina nie potrafi poprawnie mówić po polsku to pół biedy, ale jego decyzje przy reprezentacji są żenujące. Sam się zagubił w tym co robi, zero konsekwencji. Jakieś podjazdy z Borucem i Żewłakowem. Skreśla dobrych zawodników a bierze śmieciowisko, ale o tym to trochę później. Na obecną chwilę nie widzę żadnego pozytywu jego kadencji.

G – główny stadion. Dawnych wspomnień czar. Całe szczęście, że było mi dane być na meczach w II i III lidze na stadionie głównym, gdy wszystkie trybuny były otwarte, pamiętny stary zegar, wejściowa brama, fajny klimat. Dobrze, że jeszcze w II zachodniej tam pograliśmy ale ten stadion nie był już taki sam. Już był trochę przemalowany. Na obecny nam się nie spieszy z wiadomych względów. A nawet jeśli już tam zagramy to i tak czuć będzie podmuchy wiatru ze Szwecji czy Ukrainy. Szkoda, że tak to wszystko się potoczyło. Niby wszystko idzie do przodu, ale jednak z sentymentem wspomina się stare dobre czasy, które tyczą się wielu aspektów życia. Dla mnie nie wszystko co nowe, jest fajne.

H – herb Bałtyku. Święty, nietykalny i nienaruszalny element. Herb jest jeden i nie powinno się go przemalowywać, zmieniać mu barw. Jedyne modyfikacje, które są sprawą naturalną to pierwszy człon nazwy klubu: RKS, SKS, KP… Szlag mnie trafia, gdy widzę, jak w herbie Bałtyku tło jest niebieskie, a reszta biała. Barw Polski nie zamieniamy. Herby Lecha czy Ruchu Chorzów też nie ulegają zmianom. Najgorzej było gdy rok temu herb był czarny na zielonym tle.

I – I liga. Wprawdzie to nie literka I, ale tak mi po głowie chodzi ta pierwsza liga. Po awansie z czwartego poziomu na trzeci jakoś specjalnie się nie cieszyłem. Uznałem, że to się nam należy. Praktycznie nie byliśmy zagrożeni, mecze radości z Błekitnymi i Zatoką, w akcji Wielki Szu. Bałtyk to trzecioligowa drużyna. Trzeba wypracować sobie porządną stabilizację w klubie i pomału na solidnych fundamentach przebijać się do ligi wyżej.

J – Jan Tomaszewski. Można o nim wiele mówić, że papla, że wali farmazony, że słownictwo takie i owakie, że frustrat, kosmita itp. Trzeba jednak przyznać, że w większości sprawach w jakich się wypowiada ma rację. Od razu nazywa rzeczy po imieniu ku zdumieniu odbiorców. Ma cięty język, ale jest on prawdziwy i naturalny. Szybko potrafi postawić diagnozę. Smudę już zwolnił blisko rok temu i co mamy? Ilu ludzi chce dymisji Franka?

K – kierownik drużyny. Co jak co, ale kierowników w Bałtyku to zawsze mieliśmy bardzo dobrych – teza postawiona z własnego doświadczenia. W juniorach w roczniku 1986, który prowadził trener Mikołaj Podgórniak kierownikiem był Krzysztof Przybylski (duet obecny na każdym domowym meczu). Od dłuższego czasu seniorami kieruje Rajmund Szulc. Wyluzowani, z poczuciem humoru, zawsze można swobodnie porozmawiać i pożartować.

L – Legia Warszawa. Drużyna, której bardzo kibicuję. Przede wszystkim ze względów piłkarskich, ale od pewnego czasu ze względów na kibiców Legii, ich doping, oprawy… A od niedawna podziwiam też ich strony internetowe. Ilość newsów porażająca. Dzień po meczu relacja z jego przebiegu już przepada w archiwum. Strona oficjalna i nieoficjalna wymiatają, dużo filmików, wszystkiego pełno. Może kiedyś u nas takie czasy nastaną.

M – Madryt. Jako kibicowi Realu marzy mi się uczestnictwo w meczu na Santiago Bernabeu, do tego zwiedzanie stadionu, miasta. Cóż tu więcej pisać. Jak wrócę z Madrytu to zdam relację :).

N – NIE dla Perkisów, Polańskich, Beniszów, Rodżerów, Arboledów, Obraniaków i innych MELIKSONÓW!! Jan Tomaszewski powiedział, że to śmieci. Pełna racja. Nie zmieścili się w swoich prawowitych kadrach więc są odpadami, a odpady to śmieci. Zaczerpane to jest z artykułu portalu Weszło (polecam artykuł). O Meliksonie kolejny bardzo dobry artykuł. Był sobie jeden Olisadebe i starczy. Odróżniało go to, że zrobił nam awans w wielkim stylu, chociaż i tak się patrzyło krzywym okiem na niego, bo w końcu nie był naszym zawodnikiem. Teraz to już jest przegięcie pały i notorycznie naturalizujemy jakieś wynalazki. Żenada i to obrazuje jak nasi piłkarze są dobrzy i jakie jest podejście do tematu. Jeżeli Smuda jest kozakiem, a posada trenera repry wskazuje na to, że ten kto jest trenerem, to powinien mieć jakąś wiedzę o szkoleniu. Najwidoczniej Smuda nie potrafi zebrać dobrej kapeli z tego materiału, który jest i nie potrafi ich niczego więcej nauczyć. Za Engelsa był monolit a dziś… Wioska straszna i jak przegrają Euro już po pierwszym meczu to wcale się nie zmartwię. Taką kadrę mam gdzieś. Meczem z Niemcami też się nie grzałem, bo nie było czym.

O – Objazda, Przechlewo, Przodkowo, Bobrowniki, Trąbki, Czarne, Puck, Pruszcz – z tymi ekipami graliśmy jeszcze 3 lata temu. Niech te czasy już nigdy nie wrócą.

P – Puchar Polski. Jesteśmy świadkami niesamowitych wyników w tych rozgrywkach. Z roku na rok mam nadzieję, że w końcu Bałtyk solidnie podejdzie do tematu a za każdym razem jest zawód. W 2009 roku jakoś to wyglądało, ale nie potrafiliśmy ograć Bytowa… Wcześniej wyników lepiej nie wspominać. Ostatnie dwa podejścia w II zachodniej to katastrofa. Stomil nas objechał jak chciał, a teraz w Morągu nie potrafiliśmy ograć zbieraniny ludzi. Znów trzeba rok czekać, by chociaż pod nosem sobie powiedzieć: Puuuchaaaaaaar jest naaaaaasz…

R – reprezentant polski. Dziś wpis w CV piłkarza A1 praktycznie nic nie znaczy. To żaden zaszczyt zagrać w kadrze, bo powołania są rozdawane na lewo i prawo. Ilu debiutantów było za Leo i Smudy? Tyle i ciut ciut. Po co są sprawdzani jacyś zawodnicy jak i tak wiadomo, że nie będzie mieć szans na przebicie się do składu? Za Engelsa i nawet Janasa ten temat zupełnie inaczej wyglądał. Miło się oglądało poczynania repry a dziś to jest objazdowy cyrk na kółkach.

S – Stoke – Chelsea. Miałem okazje być na takim meczu. Drogba, Terry, Torres i inne gwiazdy okazały się ludźmi, fajne uczucie zobaczyć takie osoby na żywo, na wyciągnięcie ręki. Jednak nie o tym chciałbym mówić. Znakomita cała otoczka meczu. Można brać przykład z organizacji, promocji. Na każdym kroku sklepiki z pamiątkami, których są setki. Marketing pełną parą. Można brać przykład. To wszystko jednak gaśnie wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. Mowa o sposobie kibicowania. Jedyne co fajnie wygląda to pełny stadion. Reszta jest zabawna i śmieszna. Mimo, że ja jestem zwykły kibic i nie w głowie mi bijatyki, wojny, strzelaniny to to co ma miejsce w czasie meczu na trybunach jest groteskowe. Zorganizowanego dopingu nie ma – pełen spontan. Malouda wybija rzut rożny i cały narożnik na trybunach wstaje, drze się na niego, odpowiednie gesty kieruje. Jakby zawodnik biegł przez całe boisko wzdłuż linii autowej to na trybunach utworzyłaby się fala meksykańska. Kto miał okazję bycia na meczu Prepiership to wie o czym mowa. Jeśli za wzór kibicowania stawia się Anglię to ja podziękuję. Jednak nie mylić tego z porządkiem na trybunach, bo to osobny temat. Mowa o podejściu kibiców do meczu.

T – trener. Bałtyk nie ma specjalnie dobrej ręki do trenerów. Przez ostatnie 30 lat było aż 30 zmian trenerów. Średnią każdy sam potrafi policzyć. W ostatnich kilku latach też ciągłe zmiany. W rezultacie mamy takie wyniki a nie inne. Co trener to nowa wizja, ściąganie zawodników. Oceniać poszczególnych trenerów nie będę, bo to można esej napisać. Mam jednak nadzieję, że Marszałek Topolski zakotwiczy tu na dłużej i będzie mógł w spokoju budować wielki Bałtyk…

U – ul. Olimpijska. Ulicą Olimpijską przechodzę już od 17 lat. Fajnie jest obserwować jak to wszystko się zmienia. Sama ulica, obiekty. Czy zmiany dobre czy nie, to już prywatna ocena, jednak miło jest powspominać klepisko, na którym grało się ligowe mecze. Treningi na aferze. Zawsze zazdrościłem starszym, którzy byli świadkami przemiany ustrojowej. Kiedyś kartki na żywność, oczekiwanie statków z ameryki z owocami…, a dziś człowiek nie wie co wybrać. A pamięta ktoś jeszcze Stadion Leśny we Frankfurcie?

W – wyjazd do Korei i Egiptu, a jednak nie Egiptu, do Niemiec. Taki właśnie ma plan nasz perfekcyjny PZPN na mecze kadry. Korea bardzo atrakcyjny rywal, nie ma to jak podróż samolotem kilkanaście godzin by zagrać z nimi sparing, bardzo ważny sparing. Na powrocie miał być Egipt, ale chyba PZPN skumał się, że w Egipcie jest słaba wódka i mogą nie wytrzymać wysokich temperatur, więc zdecydowali się na mecz u szwabów z Białorusią. Również bardzo ważny mecz. Wszystko to jeden wielki absurd. Mamy nowe stadiony, Euro gramy u siebie. Zamiast grać w domu i napędzać kasę swoim to wolimy dać zarobić innym. Chyba boją się, że znów będzie cisza na stadionie i komentatorzy będą musieli tą ciszę łatać własnymi słowami. Dziś dla mnie kadra praktycznie nic nie znaczy i oby to się jak najszybciej zmieniło.

Z – Zimny Mirosław. Człowiek Bałtyk Gdynia. Niezwykle oddany temu klubowi. Można by było pisać jakieś zarzuty, jak choćby z czasów prowadzenia pierwszej drużyny, jednak patrząc na całokształt pracy przy Olimpijskiej nasuwają mi się dwa słowa: pełen szac! Przez perspektywę sporego kawałku czasu gry w juniorach mogę śmiało powiedzieć, że wykonał i wciąż wykonuje kawał dobrej pracy. Wprowadzenie dobrej atmosfery, mistrz mobilizacji, bardzo dobry organizator. Czy ktoś myśli, że rocznik 1985 miał niezwykłe umiejętności piłkarskie? Po prostu tak potrafił nastawić zespół, że wygrywał rozgrywki ligowe. Ile było wyjazdów zagranicznych? Ciężko by to zliczać.

Ż – Żal obchodów 80-lecia. Krótko i na tym koniec alfabetu.​

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search