Podsumowanie pewnego etapu z życia Bałtyku

Bałtyk Gdynia znalazł się w ósemce. Uważam to za ogromny sukces. Rok temu los dał nam wędkę. Wykorzystaliśmy ją i potrafiliśmy złowić mnóstwo ryb, które dały nam przetrwanie i spokój nawet nie tyle co do końca czerwca, a na dłużej. Bo głowę spokojną będziemy mieć przez kilka miesięcy. Uzyskanie siódmego miejsca i właśnie spokojna głowa to dobry  moment by spiąć klamrą ostatnie prawie dwa lata.

Jak to się zaczęło? Latem 2019 roku Sebastian Leniowski przestał być trenerem Bałtyku Gdynia. Nowym szkoleniowcem został Piotr Rzepka. Nastąpiła wymiana kadry. Początkowo braliśmy zawodników z regionu. Potem na białym koniu wjechał Kamil Żyła "z kieszeniami wypchanymi kasą" i się zaczęło. Ściągaliśmy piłkarzy z Polski. Transfer za transferem. Do zawodników pretensji w ogóle nie mieliśmy. To nie ich wina, że ktoś chciał ich w Bałtyku i że ktoś chciał im płacić. Pamiętacie ilu nowych zawodników przyszło? Chwila do namysłu. Cztery, trzy, dwa jeden. Odpowiedź brzmi: 17, o ilu kogoś nie pominęliśmy. Czy potraficie wymienić połowę? Chwila do namysłu. Cztery, trzy, dwa, jeden. Odpowiedź brzmi: Michał Renusz, Radosław Regliński, Mateusz Bany, Mateusz Węsierski, Adrian Machol, Adam Gołuński, Mateusz Piasecki, Mateusz Gułajski, Sebastian Murawski, Laurentiu Iorga, Maciej Kazimierowicz, Oskar Bohm, Marcel Stefaniak, Michał Efir, Gracjan Horoszkiewicz, Tomasz Zając, Michał Bajdur.

Po dwunastu kolejkach zajmowaliśmy ostatnie miejsce z dorobkiem sześciu punktów. Trenera Rzepkę zastąpił jego asystent, Marcin Samborski. Na dzień dobry Bałtyk pod jego wodzą wygrał 7:1 w Pucharze Polski oraz w lidze 4:2 z Nielbą Wągrowiec. Potem już tak dobrze nie było i rundę jesienną zakończyliśmy na ostatnim miejscu z dorobkiem 10 punktów.

Nieco wcześniej, pod koniec października, zarząd podał się do dymisji. Stery przejął Jacek Paszulewicz. W grudniu zadecydowano, że Marcin Samborski nie otrzyma nowej umowy na prowadzenie zespołu w rundzie wiosennej. Na początku stycznia wybrano nowe władze. Prezesem został Jacek Paszulewicz, wiceprezesem został Michał Listkiewicz, członkiem zarządu wybrano Andrzeja Adamczyka. Zaczął się proces sprzątania jesiennego bałaganu.

Nowym trenerem został Jerzy Jastrzębowski. Rozstano się z kilkoma zawodnikami, którzy doszli latem 2019. Pozyskano kilku nowych. Trwały przygotowania do walki o utrzymanie. Jak się miało okazać na koniec sezonu, z II ligi spadli do nas Gryf Wejherowo i Elana Toruń. W III lidze więc trzeba byłoby zająć trzynaste miejsce. Na starcie rundy rewanżowej mieliśmy więc 5 punktów straty do bezpiecznego miejsca. W teorii do odrobienia. Zbawieniem miał być Przemysław Trytko

Pierwszy mecz mocno nas zweryfikował. Porażka u siebie 0:5 z Unią Janikowo. Nie miałem już wtedy praktycznie żadnych złudzeń. Lecimy do IV ligi.

Wtedy do Polski przywędrowało to dziadostwo z chińskiego Wuhan. Świat się zatrzymał. Dramat milionów ludzi. Wirus do dziś pochłonął blisko 3 miliony ludzkich istnień. Po roku czasu sytuacja wcale nie jest lepsza. Korona sprawiła, że rozgrywki w sezonie 2019/20 nie zostały dokończone. Nie było spadków. Duże szczęście i fart.

Klub w dalszym ciągu pracował nad budową zespołu. Mieliśmy kolejne ruchy kadrowe, w tym ten najważniejszy. Do Bałtyku wrócił Michał Marczak. Jakość, walka, gole, zdobycze punktowe. Na starcie sezonu i w sumie do dziś, zostało trzech zawodników z całego zaciągu „lato2019” – Adrian Machol, Mateusz Gułajski, Adam Gołuński.

Sezon zaczęliśmy od dokończenia rozgrywek pucharowych. Zatrzymaliśmy się na półfinale. Przegrana z Jaguarem 3:4. Najgorszy był styl tej porażki. Gole jakie traciliśmy… Między odpadnięciem z pucharu a rozpoczęciem sezonu było niewiele czasu. Ja pisałem, że będziemy walczyć o utrzymanie. Michał Marczak dla trójmiasto.pl zapowiadał, że celem jest grupa mistrzowska:  Jeśli się w niej znajdziemy, to nie będziemy musieli martwić się o spadek. Jesteśmy młodym, ale ambitnym zespołem. Kurtuazja czy znał potencjał drużyny? Może jedno i drugie. Nie ma co rozkminiać. Maro i koledzy zrobili bardzo dużo, by ten cel zrealizować. Ale po kolei…

Początek sezonu wyśmienity. Szósta kolejka – 5 zwycięstw i 1 remis. Dziewiąta kolejka – 6 zwycięstw i 3 remisy. Pierwsza porażka przyszła w Stężycy w dziesiątej kolejce. Nieco pechowa… Rzut karny, gra w przewadze dwóch zawodników, sytuacje też mieli gospodarze, szalony mecz. Przez pięć kolejek z rzędu utrzymywaliśmy się na trzecim miejscu. 11 kolejek pozwoliło nam wypracować solidną zaliczkę nad dziewiątym miejscem. W najlepszym momencie wynosiła ona 8 punktów.

Od 12 kolejki nasza forma spadała. Porażki z Przodkowem, Gwardią, Gryfem. Końcówka o tyle przyzwoita, że zremisowaliśmy ze Starogardem i Świtem.

Zimą stabilnie. Utrzymaliśmy prawie wszystkich wiodących zawodników. Kilku, którzy bardzo mało grali, dostali wolną rękę. Osłabieniem było odejście Sebastiana Bartlewskiego. Uzupełnieniem składu był Gracjan Szpucha. Jedno z najbardziej spokojnych okienek transferowych.

Wiosną w czterech meczach pięć punktów. Bez szału, ale tyle wystarczyło. W ostatnich 10 meczach zdobyliśmy 10 punktów, strzeliliśmy 10 bramek. W tabeli ostatnich 10 kolejek bylibyśmy na około 18 miejscu. Na koniec rundy zasadniczej wylądowaliśmy na siódmym miejscu, na którym wcześniej nie byliśmy ani razu, zawsze byliśmy wyżej. Oto pozycje w tabeli po każdej kolejce: 6,3,6,4,3,3,3,3,3,4,3,4,4,4,4,5,5,4,6,5,7. Brawo!

Patrząc na cały sezon, składam ogromne gratulacje na ręce drużyny, wszystkich zawodników i trenerów. Wykonaliście kawał dobrej pracy na boisku. Kto by pomyślał rok temu, że teraz będziemy spać spokojnie. Nie zapominamy o zarządzie klubu, który w rok czasu wyprowadził Bałtyk na prostą i ponownie stał się klubem, do którego warto dołączyć.

Przed nami 14 spotkań z czołówką ligi. Wiemy, że nie będzie łatwo, ale nam się czasem lepiej gra z tymi silniejszymi, więc nie wykluczamy niczego. Chcielibyśmy pooglądać kilka ciekawych i emocjonujących meczów, jak ten w Stężycy. Wymiana ciosów, sporo sytuacji bramkowych, rzut karny, czerwone kartki. Tam było wszystko. Jak do tego dojdą zwycięstwa, tym większa radość. Cieszyć będą szczególnie zdobycze punktowe w spotkaniach z pierwszą trójką.

Jak widzę Bałtyk w rundzie finałowej? 3-4 zwycięstwa, 3-4 remisy i 6-7 porażek, czyli zdobędziemy około 15 punktów. W ostatnim czasie po prostu mamy ciężary z kreowaniem akcji podbramkowych. W ostatnich 10 meczach tylko 10 bramek. Dla mnie osobiście w lidze już nic nie musimy. Jestem nasycony ligą i spełniony. Cel zrealizowany. Jeszcze raz gratulacje!

Natomiast presja będzie w Pucharze Polski. Marzy się jego zdobycie po 22 latach. Ostatni sukces w tych rozgrywkach świętowaliśmy w 1999 roku. W finale 4:0 z Wietcisą Skarszewy. Wypada przypomnieć zwycięski skład z tego spotkania: Grubba, Podgórniak, Cybulski, Własny, Pudysiak (53 Jagusiak), M.Dąbrowski (70 Przybylski), Gliński, Pawelec (77 Wrona), Smarzyński, Skrzypczak, Mierzejewski (61 Adamus). Trzy bramki Dariusza Skrzypczaka i jeden samobój.

Na dzień dobry zagramy ze Spójnią Sadlinki. Potem rywalem będzie któraś z tych drużyn: Bytovia II Bytów, Żuławy II Nowy Dwór Gdański, Olimpia Sztum, Wierzyca Pelplin, Amator Kiełpino, Kaszubia Studzienice. Dojście do finału to plan minimum, bo jak wiemy finały rządzą się swoimi prawami ;). Po drugiej stronie drabinki najgroźniejsi wydają się GKS Przodkowo czy Jaguar Gdańsk. W lidze już nic wielkiego nie zawojujemy. Swoje zrobiliśmy. Nie mówię, by odpuszczać ligę, ale gdy będzie trzeba, chciałoby się skierować wszystkie siły na puchar.

Na koniec ogromne podziękowania dla wszystkich osób, które zaangażowały się w przygotowania i realizację wrześniowych obchodów 90-lecia najlepszego klubu na świecie jakim jest SKS Bałtyk Gdynia!

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search