Zwycięstwo po bramce Marczaka, znakomita asysta Garbacika!

Bałtyk Gdynia sięgnął po kolejne trzy punkty! W niedzielny wieczór biało-niebiescy wygrali 1:0 z Unią Swarzędz. Bramkę strzelił Michał Marczak (51') po znakomitej akcji Damiana Garbacika.

W pierwszej połowie Bałtyk częściej przebywał przy piłce, miał przewagę i przełożyło się to na ilość sytuacji strzeleckich. Stwarzaliśmy zagrożenie głównie po dośrodkowaniach w pole karne. Michał Marczak, Fabian Lengiewicz i Maksym Demianchuk strzelali jednak niecelnie – najbliżej światła bramki był ten pierwszy. Najwięcej emocji wzbudziła sytuacja, w której Marczak oddał celny strzał, który dobił Adam Gołuński. Piłka wylądowała w siatce, ale sędzia asystent podniósł pozycję spaloną. Pomylił się. Spalonego nie było. Powinno być 1:0. Nie będziemy tej sprawy roztrząsać. Sędzia i zawodnik to tacy sami ludzie. Mylą się. Nasi zawodnicy mylili się okrutnie w Stężycy i nie uniknęli błędów w Przodkowie. Teraz wpadkę zaliczył sędzia, źle oceniając sytuację. Trudno, trzeba było grać dalej.

Ze strony przyjezdnych jedna sytuacja strzelecka – mocny strzał z pola karnego nad bramką i jedna kontrowersja – Unia domagała się rzutu karnego. Spoglądając kilka razy w zwolnionym tempie na tą sytuację, wydaje się, że przeciwnik był faulowany. Sędzia miał ułamek sekundy na decyzję i chyba chybił. Nie była to łatwa sytuacja do oceny, bo zawodnicy razem atakowali piłkę, ale to przeciwnik kopnął piłkę, a możliwe że Mateusz Gułajski trafił w nogę rywala.

W tego typu sytuacjach mam swoją teorię, która wydaje się nasilać w ostatnich czasach. Piłkarze często wymuszają swoim zachowaniem faule. Krzyczą przy najmniejszym kontakcie, a po sekundzie szybko wstają i są zdolni do gry. Domagają się fauli, atakują sędziów z każdej strony. Dotyczy to zarówno naszych zawodników, jak i rywali. Piłka nożna jest twardym i kontaktowym sportem, a często oglądamy obrazki, których zawodnicy powinni się wstydzić. Te cudowne ozdrowienia są najgorsze. Owszem, można powiedzieć, że to element gry, ale sędziowie uodparniają się na wszelkie wymuszenia i potem mają też prawo podjąć taką, a nie inną decyzję. Bądźcie facetami, tylko tyle i aż tyle. Jesteś faulowany, okej, przewróć się, ale nie krzycz jakby nogę urwało. W tej sytuacji było podobnie. Jak Gułajski faulował, to siła uderzenia nie była wielka, zawodnik zwija się a po chwili normalnie biegnie… Po prostu nie trzeba dodawać od siebie dodatkowego cierpienia.

Druga część spotkania zaczęła się od akcji Bałtyku. Stemplem był rajd Damiana Garbacika, po drodze wymiana podań z Mateuszem Gułajskim, wyłożenie piłki do Marczaka i piłka w siatce. Ręce same składały się do oklasków.

Po objęciu prowadzenia przez pewien czas kontrolowaliśmy przebieg meczu. Graliśmy daleko od własnej bramki, ale im bliżej końca, tym bardziej daliśmy wykazywać się Unii. Liczne dośrodkowania w pole karne, próby strzałów z dystansu mogły wprowadzać u nas nerwowość. Na szczęście przeciwnicy nie stworzyli sobie sytuacji bramkowej. Nasza obrona wychodziła górą.

Gola od kolejnej dogodnej sytuacji dzieliło pół godziny. Miał ją Marczak. Był zupełnie sam na piątym metrze. Przed nim tylko bramkarz. Obrońcy oddaleni o 9-10 metrów. Nasza „dziewiątka” mogła zrobić wszystko. Opanować piłkę, zrobić przewrót w przód i zapytać się w który róg bramki strzelić. „Maro” jednak się zagotował, pospieszył, źle trafił w piłkę i oddał niecelny strzał. Jeśli nasz najlepszy strzelec myśli jeszcze, by grać na wyższym poziomie, to właśnie nad tym elementem musi popracować. Opanowanie, spokój i skuteczność.

W odpowiedzi strzał z dystansu Unii, ale pewnie obronił Michał Bartkowiak. Sędzia doliczył pięć minut. Trochę nerwów i wybrzmiał końcowy gwizdek. Zwycięstwo!

Na NSR pozostajemy bez straty gola. Jedyny stracony gol w Gdyni miał miejsce na stadionie głównym. W domu bilans 4-2-0. Cieszy powrót do gry na zero z tyłu, bo w ostatnich dwóch meczach straciliśmy sześć goli (4 Przodkowo i 2 Sierakowice).

Ostatnie dni należą do Damiana Garbacika, który możliwe, że jeszcze w pamięci ma sytuacje ze Stężycy, ale robi wszystko, by o tym zapomnieć i co najważniejsze, udaje mu się to. Dwa gole z Chemikiem, dwa gole z Sierakowicami i teraz 90% udziału przy bramce dającej zwycięstwo.

Bałtyk Gdynia - Unia Swarzędz 1:0 (0:0)
1:0 - 51' Michał Marczak

Bałtyk: Bartkowiak - Goerke, Lengiewicz, Garbacik, Liberacki, Gołuński (66' Biedrzycki), Demianchuk, Buławski (79' Dziadkowiec), Bartlewski (87' Machol), Gułajski, Marczak
żółte kartki: Demianchuk, Lengiewicz, Dziadkowiec, Bartkowiak

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search