GKS Przodkowo - Bałtyk 4:0 [relacja]

Bałtyk Gdynia przegrał 0:4 w Przodkowie z GKS. Porażka zasłużona, bo byliśmy bezsilni i graliśmy ospale, rywale stworzyli więcej akcji bramkowych, nasze podania były niedokładne.

To był nasz najsłabszy mecz w sezonie. W końcu musiał nadejść taki dzień, w którym nam nie będzie szło. Miewaliśmy już słabsze chwile w sezonie, ale na ogół kończyliśmy ze zdobyczą punktową. Tego dnia jednak wiele rzeczy nam nie wychodziło. Popełnialiśmy wiele błędów, z których rywal skorzystał. To GKS wyglądał na bardziej zmotywowany i z większą rządzą zwycięstwa. Kto jednak z nas nie miał gorszego dnia? Taki dzień na razie przytrafił się nam jeden na dwa i pół miesiąca. Oby taka średnia została podtrzymana. Łatwiej jest obrażać i marudzić. Trudniej jest docenić i pochwalić. Nie zapominajmy w jakim położeniu jeszcze niedawno byliśmy.

Przy pierwszej bramce całkowicie zapomnieliśmy o kryciu Dawida Klawikowskiego. Od początku przygotowywania wybicia rzutu rożnego stał bez opieki. Jego strzał głową powinien obronić Michał Bartkowiak, ale i on w końcu popełnił błąd, który zdecydował o utracie bramki. Do remisu mógł doprowadzić Michał Marczak, ale źle uderzył i bramkarz z łatwością złapał piłkę. Rywale odpowiedzieli akcją lewą stroną. O ile trudno mieć pretensje do Fabiana Lengiewicza przy strzale Łukasza Stasiaka, o tyle można mieć zastrzeżenia do braku krycia zawodnika, który bez opieki dośrodkował w pole karne. Silna centra i wystarczyło dołożyć głowę. Lengiewicz niewiele mógł zrobić przy kryciu. Strzał mocny, precyzyjny i nasz bramkarz również bez szans na skuteczną interwencję. Za duża swoboda zawodnika, który zaliczył asystę. 

Tuż przed przerwą i zaraz po niej dwie okazje gospodarzy i dwie obrony Bartkowiaka. Po naszej stronie strzały Adama Gołuńskiego i Michała Marczaka – oba nieznacznie niecelne. GKS atakował częściej i w końcu dołożył kolejne bramki. Najpierw z łatwością został ograny Maksym Demianchuk i było 0:3. W ostatniej akcji meczu kontra, po której straciliśmy czwartego gola. W tej akcji Demianchuk również miał swój udział. O ile tydzień temu chwaliliśmy Maksa za grę w środku pomocy, tak dziś potwierdziło się, że ma kłopoty grając na środku obrony. Ostatni raz zagrał tam z Jaguarem w Gdańsku i pamiętamy jak to się skończyło. Znacznie lepiej radzi sobie w drugiej linii.

Druga porażka w sezonie. Druga porażka w meczu w czerwonej strefie bez udziału publiczności. Trzy wymuszone zmiany w pierwszym składzie w porównaniu z ostatnim meczem. Wiele błędów w obronie i brak dokładności w akcjach ofensywnych. Składowych na przegraną było dziś sporo. Zdarza się i po prostu szkoda, że tak to wyglądało. Mamy siedem punktów przewagi nad dziewiątym zespołem. Do końca rundy zasadniczej jeszcze spory dystans. Pięć meczów jesienią i cztery wiosną. Walczymy o pierwszą ósemkę. Ten cel jest do zrealizowania. Głowa do góry. Takie porażki się zdarzają i nie ma się co załamywać. Doceniamy dorobek z jedenastu kolejek i nie będziemy nagle wieszać psów po jednym słabym występie.

W całym tym złym występie w Przodkowie znaleźliśmy jeden plus. Jest nim gra Macieja Buławskiego.

We wtorek gramy mecz pucharowy z GKS Sierakowice. Początek o 15:30. Zagramy w Kamienicy Królewskiej.

GKS Przodkowo - Bałtyk Gdynia 4:0 (2:0)
1:0 - 17’ Dawid KLAWIKOWSKI
2:0 - 41’ Łukasz STASIAK
3:0 - 78’ Dawid SZAŁECKI
4:0 - 90’ Paweł CZYCHOWSKI

Bałtyk: Bartkowiak - Machol (73' Dziadkowiec), Lengiewicz, Garbacik, Liberacki, Gołuński, Biedrzycki (69' Demianchuk), Buławski, Gołuński, Bartlewski (69' Poręba), Marczak

żółte kartki: Michał Marczak, Fabian Lengiewicz, Adrian Liberacki

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search