Bałtyk Gdynia - Chemik Police [relacja]

Bałtyk rozgromił Chemika Police 6:0! To drugie z rzędu zwycięstwo z takim wynikiem! Mamy prawo więc powiedzieć: kolejny dzień w gdyńskim biurze.

Ten Bałtyk nie przestaje nas zaskakiwać i co rusz zmusza nas do grzebania w Archiwum Wyników. Tym razem trzeba było odkopać sezon, w którym w dwóch kolejnych meczach w Gdyni zdobyliśmy tyle bramek. Cofamy się do 2006/2007. Końcówka rozgrywek. 5:1 z GKS Luzino i 12:1 z Czarni Czarne (później zweryfikowane na walkower 12:0). Dziś ponownie ręce same składały się do oklasków. 

Piłka nożna to gra błędów. Bałtyk ich się w tym sezonie na ogół wystrzega. Rywale niekoniecznie. Zaczęło się od próby rozegrania piłki przez Chemika. Strata, strzał Mateusza Goerke, rykoszet i objęliśmy prowadzenie. Przy drugim golu Sebastian Dziadkowiec uruchomił Michała Marczaka, niepewne wyjście z bramki golkipera z Polic i mieliśmy 2:0. Przy kolejnej bramce ciągnięty za koszulkę w polu karnym był Marczak i jedenastkę pewnym uderzeniem na gola zamienił Damian Garbacik. Szliśmy za ciosem, kolejny odbiór, akcja Maksyma Demianchuka, prostopadłe zagranie do Mateusza Gułajskiego, którego strzał obronił bramkarz, ale nabił w głowę swojego obrońcę i na tablicy wyników 4:0. 

Po zmianie stron kontynuowaliśmy swoje ataki. Z czasem doczekaliśmy się kolejnych bramek. Szymon Nowicki po indywidualnej akcji dograł do Marczaka, któremu wystarczyło dobrze dołożyć nogę - i to uczynił. Wynik ustalił Damian Garbacik, który trafił po rzucie rożnym. 

Chemik miał swoje lepsze lub gorsze okazje, ale brakowało im sytuacji stuprocentowych. To zasługa dobrze spisującej się linii obrony biało-niebieskich. Po jedenastu meczach mamy tylko 8 straconych bramek. Sześć spotkań z czystym kontem.

Michał Bartkowiak nabrał pewności siebie. Damian Garbacik i Fabian Lengiewicz to już zgrany duet, z którym rywale mają sporo problemów. Doświadczenie Adriana Liberackiego widać gołym okiem. Ale to co ostatnio wyprawia Szymon Nowicki to po prostu WOW. Gazicho niesamowite. Do tego kiwka, mijanie rywali. Lata od pola karnego do pola karnego. Ile razy to wracał do obrony, doganiał przeciwnika i odbierał rywalom szanse na powodzenie akcji. Dziś momentami bawił się z zawodnikami Chemika. Linia pomocy dziś funkcjonowała dobrze. Wiele odbiorów, szukanie prostopadłych podań. Oskrzydlające ataki Adama Gołuńskiego i Mateusza Gułajskiego. Wyróżniamy Maksyma Demianchuka, który notuje zwyżkę formy. Jest pewniejszy w swoich zagraniach. Odbiera wiele piłek, mało ich traci, piłka się go słucha i przede wszystkim nie łapie głupich kartek. Michał Marczak to sama wartość w sobie. Rysuje nam się fajna drużyna... Brawo Bałtyk Gdynia!

Na koniec jeszcze jedna obserwacja. W Gdyni w tym sezonie stracilismy w pięciu meczach tylko jednego gola. I miało to miejsce na Stadionie Miejskim. Na NSR jeszcze żaden z rywali nie cieszył się po bramce. 

W ostatnich trzech meczach nie strzeliliśmy Chemikowi choćby jednej bramki, to dziś z nawiązką, uczyniliśmy to aż sześciokrotnie. I to nam się podoba, że szukamy kolejnych bramek. Idziemy jak po swoje. Za tydzień gramy w Przodkowie.

Bałtyk Gdynia - Chemik Police 6:0 (4:0)
1:0 - 4’ Mateusz GOERKE
2:0 - 22‘ Michał MARCZAK
3:0 - 26’ Damian GARBACIK (k.)
4:0 - 36’ Michał TELICKI (sam.)
5:0 - 73’ Michał MARCZAK
6:0 - 79’ Damian GARBACIK

Bałtyk: Bartkowiak - Nowicki, Lengiewicz, Garbacik, Liberacki (75' Machol), Gułajski (68' Buławski), Demianchuk, Goerke (75' Biedrzycki), Gołuński (86' Poręba), Dziadkowiec (61' Jankowski), Marczak

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search