W sobotę o godzinie 17:00 Bałtyk Gdynia w Kleczewie zagra z Sokołem.
Bałtyk znajduje się w bardzo trudnym okresie. Czekamy z niecierpliwieniem na przełamanie kryzysu. Cztery pierwsze mecze w sezonie i cztery porażki. Tak źle było w 1956 roku w II lidze. Wówczas przegrywaliśmy z Pogonią Szczecin 0:4, Śląskiem Wrocław 2:3, Szombierkami Bytom 0:2 i Wawelem Kraków 1:4. Trochę lepsze drużyny niż Unia Janikowo, Jarota Jarocin, Chemik Police i KKS Kalisz. I wtedy przełamanie przyszło w piątej kolejce w derbowym spotkaniu z drugim klubem z naszego miasta. Po dwóch golach Załęskiego wygraliśmy 2:0. Czy jutro również nastąpi przełamanie?
Ciężka sprawa bo Sokół na swoim kleczewskim terenie nam nie leży. Do tej pory w trzech rozegranych tam spotkaniach nie ugraliśmy ani jednego punktu – 1:2, 0:1, 0:2. Za jednym zamachem można więc ugrać dwa przełamania – zdobyć pierwszy punkt w lidze i zdobyć pierwszy punkt w Kleczewie. A jeśli do tego nasz zawodnik strzeli gola, to już w ogóle będziemy… Zadowoleni… Kto by pomyślał, że w czterech meczach jedynym golem będzie bramka samobójcza. Co za czasy nas zastały. Wiadomo, że jeszcze dużo meczów, ale pora już się obudzić i zacząć zdobywać punkty. Oby przełożenie na naszą grę miał nasz nowy zawodnik z Rumuni, o którym pisaliśmy tutaj.
Sokół zajmuje ósme miejsce. Wygrał dwa spotkania (2:1 Bałtyk K., 4:0 Unia), jedno zremisował (1:1 Chemik) i jedno przegrał (0:4 Świt).
Czeka nas trudny pojedynek, ale w końcu musimy wygrać jakieś spotkanie. Czemu więc nie miałoby się to wydarzyć w sobotę 24 sierpnia? Powodzenia Bałtyk!