Bałtyk Gdynia wygrał z Mieszkiem Gniezno 4:3 (2:2)! Po ostatnich rezultatach i sytuacji kadrowej wynik ten należy uznać za niewątpliwy sukces. A przecież w czasie meczu nasze nastroje w pewnym momencie były beznadziejne.
Siedem bramek. Cztery z nich autorstwa gdynian. Błędy, składne akcje, radosny futbol. Po prostu warto było w piątkowe popołudnie stawić się na obiekcie przy ul. Kazimierza Górskiego. Zdajemy sobie sprawę, że godzina 17:00 nie wszystkim pasowała. Część kibiców na pewno odpuściła sobie po ostatnich wynikach, które mogły zniechęcić do przyjścia na mecz. Nasza sytuacja w tabeli jest określona, ale to zawsze nasz kochany Bałtyk Gdynia. Niewielu było kibiców. Brawo dla tych, którzy się stawili. Ten mecz to zachęta dla pozostałych osób, które mogły przyjść, ale odpuściły, bo tydzień temu lanie 1:6... Nie poddawajcie się zwątpieniu, tak jak nasz zespół nie zwątpił, gdy strzeliliśmy sobie bramkę na 0:2.
Zaczęło się pewnie zgodnie z przewidywaniami wielu osób. Szybko strzelona bramka przez rywali. Zgubiliśmy krycie i w drugiej minucie Marek Szulc wyjmował piłkę z bramki. Nasz bramkarz wrócił do klatki po długiej przerwie związanej z kontuzją. Ostatni występ w III lidze zaliczył w październiku przeciw Raduni Stężycy. Potem na rozgrzewce w Gdyni uraz kolana i potrzebny był zabieg. W ostatnim czasie regularnie notował mecze w naszych rezerwach. Zmiana w bramce jednak nie była podyktowana tym, że tydzień temu Marcin Matysiak przyjął sześć bramek. Nasi bramkarze to niezłe koty i przyszedł czas, by dać również szansę Szulcowi.
Marek już wie, że najgorszy mecz za nim. Nie zapominamy jego bardzo dobrych występów sprzed kontuzji. Był pewny na linii i na przedpolu. Wczorajszy klops naszej opinii nie zmieni. To wciąż bardzo dobry bramkarz. Każdemu się może zdarzyć babol. A taki padł przy drugiej bramce.
Było 0:2 i mało kto wierzył, że nawiążemy jeszcze w tym meczu walkę. Seria czterech porażek miała zostać przedłużona… Na szczęście zespół wierzył, że jeszcze nic straconego i nim zeszliśmy na przerwę, doprowadziliśmy do remisu. Najpierw Michał Marczak wyłożył piłkę Filipowi Sobieckiemu, a tuż przed zejściem na kwadrans odpoczynku, piłka w polu karnym znalazła Krzysztofa Garczewskiego, który strzelił pierwszego gola w barwach Bałtyku. Do tej pory „Garcześ” głównie asystował i w meczu numer 38 przyszła pora na premierowe trafienie.
Po zmianie stron, w 58 minucie wyszliśmy na prowadzenie. Akcja dwóch szesnastolatków lewą stroną – Mateusza Andryszaka i Filipa Sobieckiego – wyłożenie piłki do 36-letniego Jakuba Biskupa i stało się coś, o czym 50 minut temu nie sposób było pomyśleć. Remontada z 0:2 na 3:2. Nasza radość nie trwała jednak długo, bo po czterech minutach mieliśmy remis. Znów swój udział miał Szulc, jednak tego dnia jego koledzy robili wszystko, by jego koszmar się skończył. Kordian Bartnicki wywalczył rzut karny, którego na bramkę zamienił Jakub Letniowski. To jego drugi gol w Bałtyku. Pierwszego strzelił przed tygodniem w Koszalinie.
W ostatnich minutach emocji nie brakowało. Piłka raz trafiła w naszą poprzeczkę. O krok od zawału byliśmy, gdy Szulc obił plecy zawodnika gości. Wszystko jednak skończyło się dla nas szczęśliwie i dokonaliśmy mało spodziewanego wyniku. Pokonaliśmy wyżej notowany zespół. A to uznajemy za sukces, o czym pisaliśmy przed pierwszym wiosennym meczem.
To się nie miało prawa udać… Siedmiu młodzieżowców. Bez Maksyma Demianchuka, Daniela Górskiego, Przemysława Czerwińskiego i Sebastiana Bartlewskiego. Po porażce 1:6 z niżej notowanym zespołem Bałtyku Koszalin. Siedmiu młodzieżowców w pierwszym składzie. Pewna dwójka, pomyśleli grający u bukmacherów. Nasz zespół położył pewnie wiele kuponów. Ten mecz to zachęta dla kibiców na kolejne mecze u schyłku sezonu. Najbliższy już we wtorek w Starogardzie Gdańskim. Zagramy o godzinie 17:00. W Gdyni zagramy 1 czerwca, w sobotę, o godzinie 19:00.
Ostatni raz tyle goli w Gdyni oglądaliśmy 18 października 2014 roku. Wtedy w Gdyni pokonaliśmy GKS Przodkowo. Sebastian Letniowski nie lubi tego.
Bałtyk Gdynia – Mieszko Gniezno 4:3 (2:2)
0:1 - 2' Krzysztof Wolkiewicz
0:2 - 23' Adam Konieczny
1:2 - 37' Filip Sobiecki
2:2 - 45' Krzysztof Garczewski
3:2 - 58' Jakub Biskup
3:3 - 62' Adam Konieczny
4:3 - 76' Jakub Letniowski
Bałtyk: Szulc – Korpalski, Sobczak, Zakrzewski, Andryszak, Garczewski (90’ Sadowski), Kręcki (68’ Bartnicki), Letniowski, Biskup [ż] (90’ Jankowski), Sobiecki [ż], Marczak