Bałtyk Gdynia - Radunia Stężyca 0:3 [relacja]

Bałtyk Gdynia przegrał 0:3 (0:2) z Radunią Stężyca.

To był mecz bez historii. W dużej mierze sami o to zadbaliśmy. Bardzo szybko straciliśmy bramkę i było już wiadomo, że będą spore problemy aby coś ugrać w tym meczu. Nie wywarliśmy presji na przeciwniku. Mocno mu pomogliśmy. Radunia nie musiała się stresować, nie musiała się denerwować i grzać się, że zwycięstwo wynika im się z rąk.

 Zaczęło się od próby rozegrania piłki na własnej połowie. Strata piłki, pięć podań i niepilnowany Łuczak bez problemu skierował piłkę do bramki. Po chwili spory błąd popełnił stoper Raduni, z tą różnicą jednak, że Krzysztof Garczewski nie potrafił sytuacji tej zamienić na bramkę. To była nasza najgroźniejsza akcja pod bramką Kotłowskiego.

Po pół godzinie było 0:2. Znów strata piłki, cztery podania, wolne tempo powrotu do obrony i niepilnowany Wojowski na luzie podwyższył prowadzenie swojej drużyny.

W drugiej części meczu obraz gry się nie zmienił. Radunia była stroną przeważającą, a my od czasu do czasu próbowaliśmy skontrować. Czasem mieliśmy jakiś stały fragment gry. I po jednym z nich straciliśmy trzeciego gola… Dośrodkowanie w pole karne złapał Kotłowski, który wykopał piłkę ile sił w nogach. Mieliśmy przewagę trzech na dwóch na naszej połowie, ale na nic to się zdało. Jankowski w za łatwy sposób dał się ograć Łuczakowi, a gdzie myślami był Redecki? Nie wiemy. Niepilnowany Stępień ustalił wynik meczu. Aby nie denerwować się zbyt mocno, te proste błędy zwalamy na brak doświadczenia i młody wiek.

Doświadczenie było zdecydowanie po stronie gości. Było to widać praktycznie w każdej kwestii. My nie potrafiliśmy zatrudnić bramkarza ze Stężycy. Przed meczem doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie trudne spotkanie i nie udało nam się w żaden sposób choć przez chwilę powalczyć o korzystny wynik. Szybko stracony gol tylko to potwierdził.

Znamy swoje możliwości. Znamy swoje silne i słabe strony. Wiemy, że mamy w zasadzie wykrystalizowaną jedenastkę i gdy tylko ktoś z niej wypadnie, to robią się spore problemy. Gdy jednak wypadnie dwóch zawodników, to naprawdę musimy się już głowić jak uzupełnić luki. Dziś graliśmy bez pauzujących za żółte kartki Jakuba Letniowskiego i Michała Marczaka. Letniowski za cztery kartki, Marczak za osiem. O ile możemy mieć pretensje, że były zawodnik Kotwicy, Łukasz Bednarek, wykartkował Marczaka w Kołobrzegu, o tyle pretensje możemy mieć też do samego napastnika. Prędzej tak dużej liczby kartek byśmy spodziewali się po obrońcach, a nie po napastniku. A wiemy, że nie wszystkie kartki są dziełem walki o piłkę, tylko często dostajemy je w sposób bezsensowny, co udowodnił dziś Maksym Demianchuk. Gadki, groźby, wyzywanki, żółta kartka i pauza w meczu z Jarotą. Brawo!!!

To był trzeci mecz wiosną bez Marczaka w składzie i trzecia porażka. Nie mówimy, że to nasz wybawca, ale bez napastnika ciężko się gra. Szesnastoletni Jankowski miał bardzo trudne zadanie stając w szranki przeciw takim wygom jak Karasiński czy Kosznik. Nie mówimy, że był skazany na porażkę, bo gdzieś tam zawsze dajemy szansę młodości i przebojowości, ale dziś jednak górą było doświadczenie.

Nasza młodzież dopiero stawia pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Dziś w pierwszym składzie zagrało trzech zawodników, którzy w seniorach przed tym meczem mieli łącznie 15 spotkań (Redecki, Sobczak, Jankowski). To dla nich bezcenne doświadczenie. Uczą się. Popełniane przez nich błędy będą o tyle miały znaczenie, jeżeli wyciągną z nich wnioski i następnym razem ich unikną. Ogrywamy młodzież, znamy swoje miejsce w szeregu, znamy swoje możliwości finansowe, znamy stan naszej kadry. Na to wszystko bierzemy poprawkę i po prostu nie znęcamy się nad grą zespołu bo i tak wiosenne wyniki są dobre.

W jednym z pierwszych artykułów wiosną pisaliśmy, że jeżeli wygramy z kimś z pierwszej szóstki (wówczas byli to Lech II, Kalisz, Radunia, Mieszko, Sokół, Starogard) to będzie to spory sukces. Na razie zagraliśmy tylko z Radunią. W międzyczasie podskoczyła Kotwica z którą w nierównej walce przegraliśmy. Jeszcze dostaniemy kilka szans na sprawienie niespodzianki i celem będzie pokrzyżowanie planów faworytom.

Następny mecz w sobotę o 17:00 z Jarotą w Jarocinie.

Bałtyk Gdynia - Radunia Stężyca 0:3 (0:2)
Bramki: Mateusz Łuczak 4', Paweł Wojowski 31', Radosław Stępień 61' 

Bałtyk: Matysiak - Korpalski (73' Andryszak), Sobczak, Zakrzewski, Górski, Czerwiński, Demianchuk [ż], Bartlewski, Redecki [ż] ( 66' Kręcki), Garczewski (78' Sadowski), Jankowski (66' Biskup)

Radunia: Kotłowski - Gębiś, Kosznik (74' Polański), Łuczak, Karasiński, Wojowski (65' Pavlyk), Szczerba (82' Wańdzio), Formela, Kaszuba, Iwanowski, Stępień [ż] (67' Żylski [ż]), 


wsparcie baner

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search