PP: Stolem Gniewino - Bałtyk Gdynia 3:2 [relacja]

Bałtyk Gdynia przegrał ze Stolemem Gniewino 2:3 (1:2) i odpadł z Pucharu Polski... 

Mecz Bałtyk Gdynia - Jarota Jarocin został przełożony z soboty na niedzielę. Zagramy 14 października o godzinie 17:00.


Bramki dla gospodarzy strzelili Mateusz Dampc (19'), Krystian Patok (28') i Mateusz Madziąg (90'). Dla biało-niebieskich gole zdobyli Damian Garbacik (10') i Przemysław Kostuch (69'). 

Bałtyk: Szady - Kołodziejski [ż], Kostuch, Garbacik, Kręcki (60' Letniowski), Demianchuk, Rychłowski (46' Bartlewski), Klecha (46' Biskup), Zieliński (46' Marczak), Duda, Kugiel [ż]

Stolem: Olszowiec - Jezierski, Kankowski, Doumbouya (78' Madziąg), Patok, Dampc, Wachowiak, Sobczyński (90' Patelczyk), Molga (71' Grabowski), Jeżowski, Klarecki

Przed meczem wiedzieliśmy, że Stolem jest w gazie, że ma w kadrze niezłych zawodników i że może to być trudne spotkanie. Ale w takich momentach górą bywają myśli typowe dla kibica – że jesteśmy Bałtyk Gdynia, że mamy zawodników grających w III lidze. Jak się okazało, ta różnica wcale nie musi być widoczna i przekonaliśmy się o tym na własnej skórze.

Początek spotkania udany dla naszego zespołu, bo objęliśmy prowadzenie po rzucie rożnym. Lot piłki przeciął Damian Garbacik i mieliśmy nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Stolem nie zamierzał składać broni i niestety szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Straciliśmy gola po rzucie rożnym. Najpierw Adriana Szadego o mało co nie zaskoczył Szymon Rychłowski, ale wobec dobitki byliśmy bezradni. Jakby mało było złego, wkrótce straciliśmy drugiego gola. Mateusz Kołodziejski i Przemysław Kostuch za łatwo dali się ograć i Szady był bez szans. W naszych szeregach brakuje takiego zawodnika właśnie, który w polu karnym wejdzie w drybling i odda strzał na bramkę. Nic na to nie poradzimy… Martwi nas inna sprawa. Nasza defensywa w ostatnim czasie jest bardzo dziurawa. W lidze w pierwszych ośmiu meczach straciliśmy tylko cztery bramki, natomiast w trzech ostatnich meczach (2 ligowe, 1 pucharowy) straciliśmy aż siedem goli. Zdecydowanie na za dużo pozwalamy rywalom.

W przerwie potrójna zmiana w naszej drużynie i celem numer jeden było doprowadzenie do remisu. Stopniowo zaczęło to wyglądać tak, jak tego oczekiwaliśmy, czyli zarysowała się nasza przewaga i w końcu pojawiła się konkretna akcja, którą jednak zmarnował Jakub Biskup. Wyśmienitą okazję stworzyli nam dopiero gospodarze, dzięki którym mieliśmy rzut karny za zagranie ręką. Pewnym egzekutorem Przemysław Kostuch i ponownie odżyły nadzieje, że wszystko wróci na właściwe tory.

Myliliśmy się, bo to Stolem przedostawał się pod nasze pole karne, ale ich trzy strzały były niecelne. Po drugiej stronie boiska jedna z nielicznych dobrych akcji Bałtyku, ale przyzwoitą sytuację zmarnował Maksym Demianchuk. W doliczonym czasie gry (w sumie doliczono ponad 8 minut) Stolem w końcu doczekał się takiego strzału, jakich próbował wcześniej. Skacząca piłka po krzywej murawie idealnie siadła na nodze Madziąga i straciliśmy trzeciego gola. A cała akcja zaczęła się od straty na połowie rywala, zabrakło powrotu do obrony, Stolem szybko miał przewagę liczebną w tej akcji i strzał – jeden na 30 prób… Siadło i tyle.

Ruszyliśmy do ataku, bo nie pozostawało nam nic innego. Okazje mieli Damian Kugiel i Adam Duda, ale pierwszy uderzył obok bramki, zaś drugiego zatrzymał bramkarz. Wkrótce zabrzmiał ostatni w tym meczu gwizdek sędziego i Stolem mógł się cieszyć z awansu. Gratulujemy gniewinianom wygranej i życzymy powodzenia, a nam pozostaje analizowanie i rozpaczanie nad porażką.

Puchar znów nie będzie nasz. Trener Sebastian Letniowski dał szansę zawodnikom, którzy w lidze grają mniej.  W porównaniu z meczem w Stężycy, od pierwszej minuty zagrało dziewięciu innych zawodników. Mecz z Radunią i Stolemem zaczynali tylko Kostuch i Garbacik. Ale taki był też pomysł, by mieć szeroką kadrę i grać na dwóch frontach. Boisko jednak dało weryfikację i teraz można sobie gdybać, czy nie lepiej byłoby wystawić w miarę pierwszy skład i ewentualnie później wprowadzać rezerwowych…

Pozostaje smutek, bo bardzo lubimy rozgrywki pucharowe. To dodatkowe smaczki które różnią się od ligowej rutyny. Losowanie, zerkanie na wyniki innych drużyn, kto odpadł, kto awansował. Z trzecioligowców na placu boju pozostała tylko Radunia Stężyca. Czy ktoś ich zatrzyma i sprawi koleją niespodziankę? Liczyliśmy, że po dwudziestu latach ponownie sięgniemy po wojewódzki Puchar Polski. Niestety, musimy czekać jeszcze dłużej. Na koniec pół żartem, pół serio napiszemy, że „skupiamy się na lidze”.

1

1

1

1

1

1

1

wsparcie baner

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search