Bałtyk Gdynia - Górnik Konin 3:0 [relacja]

Gdyński Bałtyk wygrał 3:0 (2:0) z Górnikiem Konin. Skuteczność wróciła na właściwe tory. 

Bramki dla Bałtyku strzelali Arkadiusz Korpalski (12'), Adam Duda (36') i Karol Zieliński (90'). Udało się sparwić bardzo ładny prezent trenerowi Letniowskiemu. Okazałe zwycięstwo zawsze cieszy. W tej chwili radujemy się z trzech punktów, a w późniejszym czasie przyjrzymy się temu meczowi z bliska, bo to nie był łatwy mecz i spacerek. 

Bałtyk: Szulc - Korpalski (45' Letniowski), Kostuch, Szur, Garbacik, Marczak, Duszkiewicz [ż], Kręcki, Biskup [ż] (21' Zieliński), Bartewski (76' Demianchuk), Duda (68' Górski)

Górnik: Koliński - Śnieg, Marszałek, Sieradzki (85' Karbowy), Yavorskyy, Sobieraj (50' Antas [ż]), Augustyniak, Radoszewski, Grela [ż] (60' Błaszczak), Derbich, Przybyszewski (73' Matusiak)

Zewnętrzny kibic piłki nożnej, który nie oglądał spotkania, a który spojrzał na jego wynik pewnie pomyślał, że Bałtyk w końcu odpalił i wziął się solidnie za wygrywanie. I tak w pewnym sensie jest, jednak fani obecni na meczu wiedzą, że to nie było łatwe zwycięstwo. Nasi czytelnicy również się dowiedzą, że Górnik napsuł nam krwi i między innymi trenera to zwycięstwo kosztowało sporo nerwów.

Szczególnie pierwsze minuty meczu były elektryczne. Górnik był aktywny, szybko się przemieszczał i mieliśmy trochę kłopotów z ich upilnowaniem. Musieliśmy ratować się faulem. Sytuację uspokoił Arkadiusz Korpalski, który dał nam prowadzenie po dalekim przerzucie Damiana Garbacika. Tajemnicą „Korpala” pozostanie, czy w tej sytuacji dogrywał, czy też precyzyjnie strzelał.

Pierwsza połowa była w miarę wyrównana. Sytuacji strzeleckich nie było wiele. Bałtyk nie stworzył sobie wyśmienitych sytuacji, a mimo to prowadził 2:0. Wynik podwyższył Adam Duda, który po indywidualnej akcji umieścił piłkę tuż przy słupku. Chcielibyśmy napisać, że w swoim stylu zdobył bramkę, ale mamy nadzieję, że jeszcze przyjdzie na to pora. W tej akcji prędzej byliśmy zdziwieni, że nasz napastnik w końcu zdobył bramkę w takim stylu, jaki wszyscy oczekują. Nie tylko dobre wykończenie akcji w polu karnym, ale właśnie ogranie jednego bądź dwóch rywali i skuteczny strzał.

Jeszcze przed przerwą Górnik mógł strzelić kontaktowego gola. W zasadzie to już widzieliśmy piłkę w siatce, jednak ta ostatecznie nie znalazła drogi do bramki – po odbiciu się od słupka powędrowała w pole gry. Do przerwy dwubramkowe prowadzenie mimo przeciętnej gry. Aż chce się napisać: o taką skuteczność walczyliśmy!

Zaraz na początku drugiej połowy znów się zdrzemnęliśmy i przed utratą gola uratował nas Marek Szulc. W porę udało się skutecznie ustawić szyki obronne i sami szukaliśmy trzeciej bramki. Strzałów próbowali między innymi Letniowski, Duda, Marczak i Kostuch, jednak wszystkie strzały mijały światło bramki. Górnik w 87 minucie miał jeszcze jedną dobrą okazję bramkową. Ponownie po naszym błędzie, których musimy się wystrzegać. Ponownie dobrze obronił Szulc, a piłka po jego obronie trafiła w rękę Przemysława Szura. Goście domagali się rzutu karnego. Owszem, piłka trafiła w rękę Szura, ale to nie było celowe zagranie. Była to piłka nieoczekiwana i odległość między Szulcem a Szurem była na tyle niewielka, że nasz obrońca nie miał czasu na reakcję by schować rękę, która była ułożona naturalnie. W mojej ocenie – grać dalej.

Mecz podsumowało trio Letniowski (prostopadłe podanie) – Marczak (dośrodkowanie) – Zieliński (bramka głową). Trzeci gol dla Bałtyku był dobrym podsumowaniem i tą wisienką na torcie, który przez cały mecz zawodnicy szykowali trenerowi z okazji urodzin.

Skuteczność w pierwszej połowie zadecydowała o tym, że mogliśmy być w miarę spokojni o wynik. Natomiast trener tuż po drugim golu denerwował się krzycząc „źle jest cały czas”. Górnik dobrze się prezentował w pierwszej połowie i na początku drugiej. Potem inicjatywa należała do nas i spokojnie dowieźliśmy trzy punkty do ostatniego gwizdka.

Trzecie z rzędu zwycięstwo, drugi kolejny mecz z trzema bramkami. Za tydzień jedziemy do Malborka na mecz z Wierzycą Pelplin.  

baltyk.gdynia.pl © 2024

Search